„Ważne jest nie to, co ze mną zrobiono, lecz to, co ja robię z tym, co ze mną zrobiono”. Jean Paul Sartre
Celem tego artykułu jest przybliżenie gestaltowskiego sposobu pracy z grupami psychoterapeutycznymi dla osób z syndromem DDA. Na wstępie postaram się przybliżyć samo podejście od strony teoretycznej, a następnie podzielę się swoim ponad dziesięcioletnim doświadczeniem w pracy z grupami. Ideę przewodnią mojego sposobu pracy stanowi przekonanie, że dopóty traumatyczna przeszłość uwięziona jest w teraźniejszości (w postaci usztywnionych, często nieświadomych wzorców, które boleśnie utrudniają życie), dopóki nie uwolnimy jej poprzez poszerzenie świadomości i domknięcie niezakończonych spraw oraz nie stworzymy nowej narracji i nie nadamy nowego znaczenia swoim dotychczasowym doświadczeniom. Nie chodzi tutaj o to, aby cokolwiek zapomnieć, raczej o to, aby pamiętać inaczej i aby mieć wspomnienia, a nie żeby wspomnienia miały nas.
NA CZYM POLEGA PSYCHOTERAPIA GESTALT
Twórcą psychoterapii Gestalt był Frederik Perls, który zintegrował wiele psychoterapeutycznych podejść i filozoficznych koncepcji. Podwaliny tego nurtu stanowią: tradycyjna psychoanaliza, psychologia postaci, fenomenologia, egzystencjalizm, praca z ciałem, holizm, teoria pola, buddyzm zen, psychodrama i teatr. Psychoterapia Gestalt ciągle podlega ewolucji, zależnej w dużej mierze od pola, w którym się rozwija i osób, które ją kreują. Kluczową koncepcją Perlsa było założenie, iż organizm nieustannie próbuje utrzymać homeostazę, która z kolei wciąż jest zaburzana przez pojawiające się potrzeby.
W tym podejściu optymistyczne jest to, iż zakłada się, że człowiek ma wrodzoną zdolność do samoregulacji i jeśli tylko:
uwolni się od „niedokończonych spraw” (które mogą przeobrażać się w „usztywnione wzorce”),
poradzi sobie z nawykami dualistycznego (czarno – białego), stwarzającego podziały myślenia,
zintegruje ciało, umysł i duszę (poprzez połączenie rozproszonych i wypartych części Ja), d) poszerzy swoją samoświadomość, dzięki urealnieniu i ugruntowaniu w „tu i teraz”,
weźmie za siebie odpowiedzialność,to ma otwartą drogę do pełnego, harmonijnego życia. Niektórzy takie życie mogą nazywać „szczęśliwym”, ale nie ma to wiele wspólnego z brakiem trosk czy problemów. Raczej chodzi tu o podniesienie poziomu urzeczywistnienia „Ja” i osobistej skuteczności, rozwój potencjału osobowości (to znaczy stanie się tym, kim się naprawdę jest), poszerzenie świadomości i obszaru doświadczania, przyjęcie i zaakceptowanie rzeczywistości takiej, jaka jest, zamiast jej unikania.
Dzięki takim funkcjom kontaktu możemy kreować „zdrowe doświadczenia”, tj. doświadczenia, w których „nowość” odbiera się w kategoriach możliwości, a nie tylko zagrożenia, i w których spotkanie z „nowością” jest unikalne i odżywcze, czego rezultatem jest wzrost organizmu. Doświadczenie jest na tyle zdrowe, na ile osoba posiada zdolność bycia obecnym i świadomym w kontakcie granicznym. („Kontakt graniczny to ten moment, kiedy osoba doświadcza siebie jako „to ja” w relacji względem drugiej osoby, którą postrzega jako „to nie ja”, a poprzez taki kontakt doświadczenie obydwu stron nabiera wyrazistości”, Polster, Gestalt Therapy Integrated, 1973).
W psychoterapii Gestalt doświadczenia „zdrowe”, „neurotyczne” czy „psychotyczne” nie są rozumiane jako kategorie, ale jako wymiary i nie definiują one ludzi, ale dotyczą doświadczania „tu i teraz” w bieżącej chwili. Zjawiska te pojawiają się w kontakcie granicznym, a więc są zawsze współtworzone. Dla terapeuty Gestalt oznacza to, że podczas spotkania z klientem (czy grupą) bierze on zawsze udział w budowaniu jednego z tych trzech rodzajów doświadczeń. Każdy bowiem człowiek ma możliwość doświadczenia „zdrowego”, „neurotycznego” czy „psychotycznego”, a różni nas jedynie dynamiczny próg, zależny od osobistych predyspozycji, okoliczności zewnętrznych i aktualnego stanu organizmu. Doświadczenia „neurotyczne” i „psychotyczne” to dwa różne sposoby nieobecności w kontakcie granicznym. W pierwszym przypadku (doświadczenia „neurotycznego”) mamy do czynienia ze stłumionym kontaktem granicznym, gdzie człowiek zakłóca go poprzez uruchamianie mechanizmów obronnych. Mechanizmy obronne w fazie swojego powstawania były najlepszym, przystosowawczym sposobem poradzenia sobie z trudną rzeczywistością. Wówczas tylko tak podmiot mógł być obecny w relacjach.
Później jednak mechanizmy te stały się nieświadomymi nawykami (usztywnionymi gestaltami), które zaczęły utrudniać pełną obecność w relacjach i odżywczy kontakt ze środowiskiem.
W doświadczeniu „psychotycznym” brakuje wspólnego gruntu w relacji pomiędzy osobami, zaburzone jest przeżywanie wspólnej płaszczyzny czasu i przestrzeni. Granice, które oddzielają i łączą podmiot ze światem, są albo rozmyte (i mamy tu do czynienia z doświadczeniami schizofrenicznymi: „inni mogą czytać w moich myślach”, „słyszę głosy”; gdzie to, co na zewnątrz może być odczuwane wewnątrz i na odwrót), albo nieprzepuszczalne (doświadczenia maniakalno – depresyjne, gdzie człowiek jest oddzielony od sytuacji, oderwany od tego, co odbywa się pomiędzy nim a środowiskiem). W przypadku doświadczenia „psychotycznego” utrwalone obrony nabierają często charakteru stereotypu, przez co bardzo ograniczony, prawie niemożliwy, jest odżywczy kontakt osoby z otoczeniem.
PRACA W GRUPIE
Tworząc grupę terapeutyczną DDA, podczas wstępnych konsultacji, mamy na względzie rodzaj doświadczenia, które kandydaci współtworzą razem z prowadzącymi. Opierając się na diagnozie nozologicznej (DSM V, ICD 11), tzw. „mapie” oraz diagnozie estetycznej, tzw. „wyczuciu kierunku”, kwalifikujemy osoby, które najczęściej współtworzą doświadczenie „neurotyczne”.
Diagnoza estetyczna – wewnętrzna, charakterystyczna dla nurtu psychoterapii Gestalt, opiera się nie na kryteriach zewnętrznych, ale na wiedzy intuicyjnej, prewerbalnej i prekognitywnej, która pochodzi bezpośrednio od zmysłów. Dzięki tej wiedzy możemy bezpośrednio poczuć, jak współtworzony jest kontakt graniczny. W trakcie rozmów wstępnych badamy także motywację kandydatów do pracy w grupie. Wzorując się na procedurze Johna Enrighta, sprawdzamy, czy klient:
– chce uczestniczyć w terapii z własnej woli;
– wie, co jest celem jego terapii, tj. czy potrafi ukonkretnić zgłaszany problem i jak na swój indywidualny, subiektywny sposób odczuwa trudność;
– jest świadomy tego, czy cel jest możliwy do osiągnięcia w toku terapii (chodzi tu o wewnętrzne przekonanie, subiektywną ocenę; jeśli bowiem brakuje jakiejkolwiek nadziei na zmianę, praca nad tym celem będzie nieefektywna);
– akceptuje osoby prowadzące, ich doświadczenie i sposób nawiązywania kontaktu; omawiamy tu również, jak klient trafił na rozmowę wstępną, jakie czynniki, bądź inne osoby wpłynęły na jego wybór; przyglądamy się wszelkim wątpliwościom;
– rozpoznaje „konkurencyjne motywy”, tj. na ile klient jest świadomy, że zmiana, której oczekuje, może mieć swoje konsekwencje i co /lub kto może sprzeciwiać się tej zmianie.
Czas trwania pojedynczej grupy przewidziany jest na dwanaście miesięcy. Formę pracy w naszych grupach możemy określić jako „zorientowaną na proces grupowy”, gdzie z jednej strony możemy skupiać się na jakimś określonym temacie, odnoszącym się do osobistych doświadczeń członka grupy, a z drugiej – pozostałe osoby dzielą się swoimi obserwacjami, uczuciami i doświadczeniami – co wpływa na zaangażowanie całej grupy w proces terapii. Często wykorzystujemy technikę tzw. „latającego gorącego krzesła” (nawet jeśli terapeuta czy grupa, przez chwilę są skupieni na jednej osobie, to inni członkowie za moment mogą dzielić się swoimi przeżyciami odnośnie tej sprawy i w ten sposób „gorące krzesło” krąży po całej grupie).
Pracując w ten sposób, bazujemy na przekonaniu, że grupa jest całością, a to oznacza coś więcej niż tylko sumę poszczególnych członków. W dużym stopniu opieramy się na doświadczeniu grupowym. Naszym celem jest wzrost świadomości nie tylko poszczególnych członków, ale całej grupy. Dbamy o to, aby istniał aktywny kontakt pomiędzy wszystkimi uczestnikami, a terapeuci są w dużej mierze katalizatorami pracy procesowej. Wprowadzamy różnorodne techniki i metody Gestalt, dzięki którym uczestnicy mogą być wspierani w wyrażaniu siebie, swoich uczuć, w wychodzeniu poza utrwalone wzorce (usztywnione gestalty). Bazujemy na badaniu bieżących zachowań po to, aby pomóc uczestnikom w odkrywaniu sensu ich funkcjonowania w środowisku, znaczenia uruchamianych mechanizmów unikania kontaktu i manipulacji mających na celu zaspokojenie potrzeb. Indywidualne tematy uczestników są integrowane przez doświadczenie całej grupy, przez co klienci stają się bardziej świadomi tego, jaki wpływ mają na innych oraz jaki wpływ mają inni na nich.
Jako terapeuci pracujemy na trzech poziomach: indywidualnym, interpersonalnym i grupowym. Na poziomie indywidualnym nasze interwencje dotyczą myśli, uczuć, wrażeń, osobistych doświadczeń uczestnika (często dotyczy to utrwalonych wzorców, które prowadzą do objawów psychopatologicznych). Na poziomie interpersonalnym – konfliktów, projekcji czy konfluencji rozgrywających się pomiędzy członkami grupy. Na poziomie grupowym – norm, kultury i atmosfery w grupie. Poziom interwencji zdeterminowany jest fazą rozwoju grupy oraz zaistniałą sytuacją czy potrzebą.
FAZY PRACY W GRUPIE
Zdajemy sobie sprawę z tego, że wymieniane w literaturze fazy terapii grupowej (faza orientacji, faza konfrontacji i eksploracji różnic, faza pogłębionej eksploracji problemów na poziomie indywidualnym i grupowym oraz faza kończenia terapii) korespondują z gestaltowskim, opisanym po raz pierszy przez Perlsa, cyklem doświadczania – nazywanym popularnie „cyklem Zinkera”, od nazwiska autora, który bardzo szczegółowo opisał go w swoich pracach. Proces ten zachodzi na drodze wyłaniania się figur z tła, które wzbudzają nasze zainteresowanie i zmuszają do poszukiwania i znajdowania w otoczeniu właściwego spełnienia. W wyniku tego następuje samoregulacja i równowaga w układzie człowiek – środowisko.
Cykl doświadczania rozpoczyna się w momencie, gdy zaczynają napływać do nas doznania z zewnątrz, bądź z wnętrza organizmu i narasta pobudzenie w ciele. W wyniku tych doświadczeń następuje tworzenie się figury, tj. rozpoznanie i uświadomienie sobie uczucia czy potrzeby. Te dwa etapy mogą odpowiadać pierwszej fazie rozwoju grupy – fazie orientacji, gdzie istotne jest ustalanie celów, norm, rozpoznawanie własnego miejsca w grupie, wyrażanie obaw i wątpliwości związanych z udziałem w terapii, zarysowywanie się ról grupowych, które mają duży związek z opisywanymi w Gestalcie mechanizmami zaburzania kontaktu granicznego: desensytyzacją, projekcją, introjekcją, retrofleksją, defleksją, konfluencją i egotyzmem. Role te odzwierciedlają usztywnione wzorce z przeszłości. Muszą one zaistnieć i wybrzmieć w grupie, aby można je było rozpoznać, uświadomić sobie ich funkcję, kiedyś ochronną – obecnie najczęściej destruktywną, a w najlepszym przypadku ograniczającą rozwój.
W tym okresie ważne jest budowanie poczucia bezpieczeństwa w grupie, ugruntowania w „tu i teraz”, stworzenie wyraźnych ram pracy grupowej. Dbamy o zasady poprawnej komunikacji w grupie: uczestnicy uczą się aktynego słuchania, odzwierciedlania, parafrazowania, mówienia o sobie, swoich uczuciach i myślach, a nie „diagnozowania” tego drugiego. Dostarczamy nowych sposobów, które mogą wspierać obecność w rzeczywistości i radzić sobie z nadmiernym napięciem psychofizycznym, uczymy technik uważności, technik pracy ciałem np. TRE –Trauma Releasing Exercises (ćwiczenia uwalniające traumę), wyobrażeniowych technik relaksacyjnych. Proponujemy eksperymenty mające na celu zwiększenie świadomości własnego ciała i potrzeb, które się wyłaniają. Zachęcamy do aktywności fizycznej poza zajęciami w grupie.
W gestaltowskim ujęciu nazywamy to wszystko wzmacnianiem pierwszej z trzech funkcji self, tzw. funkcji id, dzięki której człowiek posiada zdolność nawiązywania kontaktu ze środowiskiem za pomocą zasymilowanego do tej pory tła kontaktów sensoryczno – motorycznych (pamięć ciała) oraz potrzeb fizjologicznych i umiejętności integracji obu tych aspektów.
Dopiero po poszerzeniu samoświadomości możliwe jest przejście do kolejnych etapów w cyklu doświadczania, tj. do etapu mobilizacji energii i etapu działania, które mogą pokrywać się z fazą konfrontacji i eksploracji różnic. W czasie pracy grupowej uczestnicy uświadamiając sobie, ile kosztuje ich trwanie w usztywnionych gestaltach, mobilizują się, aby zacząć wychodzić poza tzw. „strefę komfortu”. Badają w relacjach pomiędzy sobą i z prowadzącymi, jak mogą inaczej, „po nowemu”, wejść w kontakt. Mogą odkrywać „kim naprawdę są”. Wzmacniana jest tutaj kolejna funkcja self, tzw. funkcja osobowości (tj. zdolność nawiązywania kontaktu ze środowiskiem poprzez to kim się jest, jakie role społeczne się tworzy). To bardzo często dynamiczny proces, okupiony napięciem, nasilonymi objawami psychopatologicznymi, chęcią ucieczki (rezygnacji z grupy). Na straży starych wzorców stoi lęk, który uruchamia mechanizmy unikania kontaktu, takie jak znieczulenie, wyparcie i projekcje, zaprzeczanie problemom albo minimalizację ich i najprzeróżniejsze introjekcje (np. nie wolno mi się złościć, powinnam byćmiła, muszę być silny, nie wolno mi ujawniać emocji, zawsze muszę być uprzejma, uczynna i pomocna).
Kiedy uczestnicy odważniej reagują na siebie i zaczynają wykraczać poza utarte wzorce, może dochodzić między nimi do konfrontacji, eksplozji uczuć i zachowań, które nierzadko są gwałtowne i nadmiarowe. Bardzo ważna jest w tym momencie pełna, świadoma, akceptująca obecność prowadzących, którzy potrafią nazwać to, co się dzieje (bez osądzania, krytyki, odrzucania), zrozumieć i skontenerować pojawiające się uczucia oraz pokazać grupie, jak wychodzić z impasu – bez konieczności walki, ucieczki czy zamrażania się.
Na tym etapie pomocne są wszelkie gestaltowskie techniki ułatwiające kontakt graniczny. Budujemy wspólnie eksperymenty, które pomagają zidentyfikować i „rozbroić” projekcje, wynikające najczęściej z polaryzacji wewnątrz osoby (podziału na dwa bieguny: Top Dog – Under Dog, dobry – zły, słaby – silny, kat – ofiara, emocjonalny – intelektualny, kontrolujący wszystko i wszystkich – całkowicie bez kontroli, wpływu itp.).
Kiedy uczestnicy odzyskują utracone w wyniku projekcji części „Ja”, zaczynają bardziej świadomie i z większą odpowiedzialnością budować relacje, są „gotowi”, by przejść do kolejnego etapu pracy w grupie, tj. do pogłębionej eksploracji problemów na poziomie indywidualnym i grupowym – co w gestaltowskim cyklu doświadczania odpowiada fazom: działania i kontaktu z tym działaniem.
W tym okresie uspokajają się relacyjne wątki. Uczestnicy skoncentrowani są bardziej na pracy indywidualnej, na zgłębianiu swoich własnych, osobistych problemów. Grupa jest bardziej zintegrowana, daje poszczególnym osobom dużo wsparcia i przestrzeni. Prowadzący mogą się lekko wycofać w tło. Uczestnicy dzielą się swoimi doświadczeniami, traumami, ale też odważniej oraz z większą samoświadomością i odpowiedzialnością, przyglądają się własnemu „sprawstwu”. Potrafią zobaczyć już nie tylko „ofiarę”, ale i „sprawcę” w sobie. Nabierają większego zrozumienia i dystansu emocjonalnego do historii z dzieciństwa. Odpuszczają swoim „oprawcom” i sobie, dzięki czemu mogą się uwolnić od przeszłości, domknąć otwarte gestalty i uwolnić swoją energię życiową do pełniejszego bycia w tu i teraz. Na tym etapie również pojawiają się mechanizmy unikania kontaktu. Najczęstsze są retrofleksje, czyli kierowanie agresji przeciwko sobie, zamiast na zewnątrz, ku środowisku. Manifestują się one irracjonalnym poczuciem winy i wstydu, kuleniem się w sobie, ściśnięciem, nienawiścią do siebie, samokaraniem.
Częste są też defleksje, przejawiające się w tendencjach do dygresji, rozpraszania energii na zewnątrz, robienia różnych rzeczy „zamiast tej właściwej”.
W grupie, która jest bardziej świadoma, mechanizmy te szybko są identyfikowane i nazywane „po imieniu”. Uczestnicy z większą swobodą, poczuciem humoru i dystansu do tego, co się dzieje, potrafią przyjmować informacje zwrotne. Bardziej ufają, że informacji tych udzielają sobie po to, by się karmić i wzrastać, a nie po to, by sobie szkodzić i niszczyć się wzajemnie. Prawdziwe i głębokie relacje dają poczucie bliskości i identyfikacji z grupą. Osoby, które doświadczają lęku przed bliskością i zależnością, bo w dzieciństwie doświadczyły naruszenia swoich granic, mogą uruchamiać stare wzorce na dwa sposoby. Pierwszy z nich prowadzi do izolacji uczuciowej i tendencji do samowystarczalności – i jest to tzw. nadmierne odgraniczenie. Drugi sposób, wynikający z rozproszenia granic, prowadzący do działania bez pełnej świadomości, bez możliwości skontrolowania impulsu – to brak odgraniczenia.
Terapeuci i grupa w tej fazie muszą być uważni zarówno na pierwsze postawy, które mogą prowadzić do odcięcia, zamrożenia, czasem depersonalizacji, jak i na skłonności przeciwne, tj. na wszelkie przejawy działania bez kontaktu, działania wychodzące poza grupę, np. próby „naprawiania” w realnym życiu innych ludzi, impulsywnego podejmowania znaczących decyzji życiowych, „rozprawiania się” z niesprawiedliwością, przemocą wobec innych, często obcych, osób.
Stawianie granic, kontenerowanie i asymilowanie przez grupę tego rodzaju tendencji, pozwala jej członkom poradzić sobie z lękiem przed bliskością i bezradnością w kontakcie z drugą osobą. Takie korekcyjne doświadczenia otwierają uczestników nie tylko na pełniejszy i bardziej świadomy kontakt z ludźmi w grupie, ale również poza nią.
Wszystko to pomaga wzmacniać trzecią funkcję self, tzw. funkcję ego, dzięki której osoba posiada zdolność do tego, by chcieć, decydować i wybierać; aby umieć zdystansować się do jakiejś części pola, a z jakąś zidentyfikować, aby być aktywnym i działać w sposób zamierzony.
No i wreszcie kiedy jest już tak dobrze, blisko, serdecznie, intensywnie i prawdziwie, to pora się rozstawać. Fazę kończenia terapii – porównujemy do etapów kontaktowania i wycofywania się z kontaktu w cyku Zinkera. Pojawiają się tu kolejne wyzwania przed grupą i prowadzącymi. Żeby zakończyć jakieś działanie, wycofać się, potrzebujemy wykonać kilka zadań: odłączyć się (zmniejszyć intensywność relacji i zrezygnować z kontynuowania doznania szczytowego kontaktu), odtworzyć granice swojego Ja (odzyskać wyodrębnione poczucie siebie, „odnaleźć się na nowo”, określić różnicę między Ja i nie–Ja) oraz zasymilować i domknąć figurę (uporządkować zdobyty materiał i dopasować go do naszych dotychczasowych doświadczeń, czego efektem jest pojawienie się nowej całości, a nie tylko powrót do poprzedniej równowagi; część tego procesu może następować poza świadomością i trwać dużo dłużej niż dany cykl). Zakończenie cyklu może być spowodowane nasyceniem, poczuciem zaspokojenia albo za-działaniem czynników zewnętrznych – takich jak brak czasu lub przedwczesne wycofanie się obiektu, z którym mieliśmy kontakt.
Traumy spowodowane porzuceniem, gwałtownym zerwaniem więzi w dzieciństwie lub odwrotnie – niemożnością odejścia z domu, opuszczenia rodziny („bo należy zajmować się słabym rodzicem, młodszym lub nieporadnym rodzeństwem”), implikują pojawianie się u członków grupy włączanie kolejnych mechanizmów unikania kontaktu.
Jednym z nich może być np. przedwczesne „wyjście” z grupy, odcięcie, dosłownie począwszy od pomysłów wcześniejszego zakończenia, zerwania terapii do ostudzenia się w kontaktach z grupą, wycofywania się w głąb siebie, unieważniania tego, co grupa dla mnie znaczy, angażowania się już poza działania w grupie.
Mechanizm z drugiego bieguna to konfluencja, stan złączenia się z innymi, wynikający z zamazania się granic między jednostką a otoczeniem, dzięki której osoba zachowuje poczucie własnego Ja. Przejawia się on w tym, że członkowie grupy mają pomysły na przedłużenie czasu trwania grupy, chcą kontynuować spotkania nawet w innej formie, niektórzy od razu po grupie chcą rozpocząć terapię indywidualną (najlepiej u jednego z terapeutów prowadzących), u niektórych nasilają się objawy psychopatologiczne (lęki, depresyjny nastrój).
Na tym etapie pracy pojawiają się wątki związane z żałobą, opuszczeniem, lękiem przed śmiercią i samotnością, pożegnaniami, odpuszczaniem, wybaczaniem, wolnością bądź jej brakiem, pójścia „swoją drogą”. Zaburzenia na tym etapie spowodowane są niewyrażonymi uczuciami rozczarowania, smutku, gniewu, żalu po stracie. Niedokończone sytuacje z przeszłości nakładają się na proces kończenia terapii grupowej i zakłócają przebieg wycofywania się do „płodnej i owocnej próżni”. Praca z grupą wymaga zatem stworzenia przestrzeni do pełnego wyrażenia zablokowanych uczuć. Niezwykle pomocne są tu znowu eksperymenty gestaltowskie, psychodramy, rytuały pożegnań, pisanie listów, bajek i praca z wyobraźnią, które mają pomóc uczestnikom domknąć usztywnione gestalty oraz uwolnić ich energię i uwagę po to, by zrobić miejsce dla następnego, nowego cyklu doświadczania.
Opisany proces tworzenia się i domykania figur porównałam do faz pracy grupy. Mam jednak świadomość, że cykl ten może odnosić się do każdej pojedynczej sesji grupowej, jak i do konkretnych figur pojawiających się w trakcie spotkania. Można wyobrazić sobie zatem zawieranie się mniejszych cyklów w większych, gdzie cały cykl pracy z grupą terapeutyczną jest częścią większego cyklu opisującego rozwój jednostki i dalej jej środowiska, w którym żyje. Świadomość tego zjawiska napawa mnie z jednej strony optymizmem, że pomagając osobie zmienić chociażby najmniejszy element w jej funkcjonowaniu, pomagam jej zmienić szersze pole, a z drugiej strony wzmaga to we mnie poczucie odpowiedzialności za własne działania i współtworzenie kontaktu z całą grupą i poszczególnymi jej członkami.
Bibliografia
1. Ceylan Das, Integration and Growth.
2. Victor Chu, Psychoterapia Gestalt,
3. G. Fracesetti, M. Gecele, J. Roubal, Psychoterapia Gestalt w praktyce klinicznej. Od psychopatologii do estetyki kontaktu,
4. Daan van Baalen, Diagnoza w Gestalcie,
5. J.I. Kepner, Ciało w procesie psychoterapii Gestalt,
6. W.R. Passons, zastosowanie terapii Gestalt w poradnictwie,
7. Ch. Sills, S. Fisch, P. Lapworth, Pomoc psy¬chologiczna w ujęciu Gestalt,
8. J. Zinker, Twórczy proces w terapii Gestalt,
WYJAŚNIENIE POJĘĆ
introjekcja – bierne, nieselektywne włączanie różnych treści z otoczenia (sądów, norm, pojęć, autorytetów, itp.). „Połykanie wszystkiego w całości” bez „przeżuwania” i „smakowania”. Połknięty materiał pozostaje jako obcy składnik i nie może być zasymilowany. Widać to szczególnie, gdy osoby powtarzają jakieś sądy, przekonania bezkrytycznie, bez poddawania ich w wątpliwość. Introjekcja jest przesunięciem granicy własnego, prawdziwego Ja ku sobie, ściśnięciem pod naporem obcych treści,
projekcja – przeciwieństwo introjekcji, polega na odcięciu się od kontaktu i wyrzuceniu (wyprojektowaniu) na zewnątrz części siebie. Organizm nie rozpoznaje tych części jako Ja, zostają one uprzedmiotowione. Słowo klu-czowe brzmi „to” zamiast „ja”. W wyniku tego mechanizmu często w innych widzimy „to”, czego w sobie nie możemy uznać (przypisywanie drugiemu tego, co dotyczy mnie). Projekcja jest nieświadomym przesunięciem granicy własnego Ja ku otoczeniu,
retrofleksja – to tłumienie swoich impulsów, uczuć, popędów i kierowanie ich przeciw sobie zamiast na zewnątrz, ku środowisku. Manifestuje się unikaniem (agresywnego) kontaktu, kuleniem się, ściśnięciem ciała (np. zaparciami), tendencjami samobójczymi, poczuciem winy, poczuciem mniejszej wartości, hipochondrią, nienawiścią do siebie, samokaraniem, samookaleczaniem, ale też „zaciskaniem zębów” i „somatyzowaniem” stresu (gniewu)
defleksja – to unikanie zaangażowania energii w celu domknięcia figury. Energia ulega tu rozproszeniu na zewnątrz. Manifestuje się przypadkowością, brakiem poczucia sensu egzystencji; osoba defleksyjna ma tendencję do dygresji, robienia różnych rzeczy „zamiast tej właściwej” (np. zamiast uczyć się do ważnego egzaminu, którego termin zbliża się nieuchronnie, myjemy okna, sprzątamy dom, albo koniecznie musimy zrobić porządek w notatkach),
konfluencja – polega na zamazaniu granic między jednostką a otoczeniem, stapianiu się. Osoba traci tożsamość, nie odróżnia tego co jej, od tego co nie jej, nie dopuszcza do różnicowania i indywidualizacji. Człowiek ma trudność z odseparowaniem się i uwolnieniem od doświadczenia. Krańcowym przejawem konfluencji jest psychoza. Łagodnym przejawem konfluencji jest „my” („”a teraz zjemy obiadek…, a teraz ubierzemy buciki…” – mówi mama do dziecka ?),
desensytyzacja – człowiek paraliżuje swoją naturalną zdolność do odczuwania świata, tłumi swą zdolność do widzenia, słyszenia, odczuwania smaku, zapachu i dotyku. Dotyczy to zarówno pojedynczych zmysłów, jak i kombinacji doznań. Desensytyzacja może przybrać formę od częściowego braku kontaktu z własnym ciałem aż do pełnego znieczulenia,
egotyzm – to proces samoobserwacji i koncentracji na sobie, zapobiega pełnemu zaangażowaniu się w jakiekolwiek doświadczenie; może przyjąć formę podziwu i dumy z samego siebie, bądź krytycyzmu i oczerniania siebie; taka koncentracja na samoobserwacji utrudnia pełen kontakt z doświadczeniem, czy inną osobą.
Autor:
Marta Rommel – psycholog, psychoterapeuta i superwizor w nurcie psychoterapii Gestalt, współpracuje z Poradnią Zdrowia Psychicznego dla Dzieci i Młodzieży, z Centrum Psychoterapii
i Leczenia Uzależnień ANON w Koszalinie, z Wielkopolską Szkołą Psychoterapii Gestalt w Poznaiu